I promised to write a review about how wonderful i thought the food was at this delightful little Polish cafe / restaurant on Manhattan Ave. I only spent 5 days in New York visiting my drummer friend Sarah Datblygu and 4 of those i spent eating at Marcin and his mother’s place. The reason for this is because the food was amazing!!! Try the fish dish yummy –  i had it 3 times! I took my vegan friend there and she loved the potato pancakes. I personally have a deep love of Polish food and my personal favourite is Kotlet, pork or chicken schnitzel with mashed potato and ‘ Surówka’ – side salad, beetroot, white cabbage or carrot… Happy End – 924 Manhattan Ave, (between Java St & Kent St) BrooklynNY 11222 Neighborhood: Greenpoint tel (718) 383-9862
Happy End Cafe in Greenpoint
Marcin, the owner alongside his mother said that ‘we only serve food that we ourselves have tried and tasted. We only serve food that we know we love!’ The atmosphere is very friendly as well. I didn’t know anybody at all in Greenpoint and because of Marcin’s kind suggestion of going to a special Polish gathering at the Kurier Plus Gallery  on Java Street i managed to meet all the most important people from the Polish community and even became featured in the below article about my trip in the Polish Daily News ….

Kazik i moje polskie dzieciństwo – http://www.dziennik.com/publicystyka/artykul/kazik-i-moje-polskie-dziecinstwo1

Katy Carr (pierwsza z lewej) po występie w Galerii “Kuriera Plus”, gdzie spotkała się z niezwykle ciepłym przyjęciem. Z prawej: Janusz Skowron, inicjator imprezy i kurator odbywającej się tam właśnie wystawy “Transformations”
Katy Carr (pierwsza z lewej) po występie w Galerii “Kuriera Plus”, gdzie spotkała się z niezwykle ciepłym przyjęciem. Z prawej: Janusz Skowron, inicjator imprezy i kurator odbywającej się tam właśnie wystawy “Transformations”
Z poetami z Klubu “Telimena”Katy Carr and the NYC Emotionalists Nov 2011
Piosenkarka Katy Carr właśnie odwiedziła Nowy Jork. Brytyjska artystka, która ma także polskie korzenie, została owacyjnie przyjęta na Greenpoincie. Kiedy w minionym tygodniu wystąpiła w Galerii “Kuriera Plus”, zgromadzona publiczność, głównie poeci z klubu “Telimena”, śpiewali razem z nią, nie dając jej zejść ze sceny. Z Katy Carr rozmawiamy o jej fascynacji polską historią.

Co cię sprowadziło do Nowego Jorku?

Przyjechałam odwiedzić moją przyjaciółkę, która teraz tu mieszka. Nie miałam pojęcia, że trafię na Greenpoint, nawet nie wiedziałam o istnieniu takiej dzielnicy. Ale moja znajoma mnie tu przyprowadziła, mówiąc, że na pewno mi się tu będzie podobało. Od razu trafiłam na różne polonijne imprezy i udało mi się nawet kilka razy wystąpić. I właściwie cały swój pobyt w Nowym Jorku spędziłam z Polakami.

Skąd u ciebie ta fascynacja Polską i jej historią?

Moja mama jest Polką, więc właściwie od urodzenia wprowadzała mnie ona w polską kulturę, język i kuchnię. A potem już, jako osoba dorosła odkryłam drugie źródło inspiracji Polską. Jakieś 3 lata temu natknęłam się na historię Kazimierza Piechowskiego, który, kiedy wybuchła II wojna światowa, był harcerzem. Jakiś czas później trafił do Oświęcimia. Dowiedziałam się o jego niesamowitej ucieczce z obozu koncentracyjnego i to otworzyło mi drzwi do polskiej historii (Kazimierz Piechowski jest jedną ze 144 osób, którym udało się uciec z Oświęcimia. Jego wyczyn należy do najśmielszych, wyjechał on bowiem samochodem komendanta obozu, przebrany w esesmański mundur – przyp. red.).

Opowiedz najpierw o swoich polskich korzeniach…

Moja babcia – Joanna Gorel – pochodzi z Międzybrodzia. Miała ciężkie życie, usiane konfliktami z mężem. W pewnym momencie zdecydowała się na przeprowadzkę z dziećmi – 6 córkami i 1 synem – do Bielska-Białej. Moja mama wychowywała się w ciężkich warunkach.

Jak to się stało, że twoja mama wyjechała do Anglii?

Poznała mojego ojca, Anglika, który był inżynierem elektrykiem w Polsce, kiedy pracował dla Petrocarbonu we Włocławku. Ona z kolei pracowała w biurze tej firmy. Zakochała się w nim i razem wyjechali potem z komunistycznej Polski do Anglii. Polaków wtedy nie przyjmowano tam zbyt dobrze. Sama tego doświadczyłam, jako dziecko o polsko-angielskich korzeniach. Nie wiem, dlaczego tak było. Może nie wiedzieli zbyt dużo o krajach zza żelaznej kurtyny…

Jako dziecko mieszkałaś jakiś czas w Polsce…

Tak. Spędziłam 5 lat we Włocławku. Chodziłam też trochę do szkoły w Polsce. Z tego zostało mi w głowie wiele obrazów, ale to było ponad 20 lat temu. Potem mieszkałam w Anglii, która była zupełnie inna, mniej gościnna, bardziej zdystansowana. Dopiero teraz uczę się polskiego na nowo i to głównie śpiewając polskie piosenki. Wciąż mam też w Polsce wiele rodziny i jeżdżę tam kilka razy do roku. Jedna z moich ciotek jest bardzo zainteresowana poezją, więc dzięki niej poznaję polskich poetów, np. Jerzego Harasymowicza.

Czytam po polsku z wielkim trudem, ale jestem na przykład w stanie pisać piosenki po polsku. W większości uczę się polskiego ze słuchu. Jestem muzykiem, więc szybko łapię w ten sposób język. Mój polski bardzo się teraz rozwinął – głównie dzięki kontaktom z Kazimierzem Piechowskim.

Jak odkryłaś jego historię?

Kiedyś byłam u mojej ciotki w Bielsku-Białej i przerzucałam kanały w telewizji. Przypadkiem trafiłam na film dokumentalny “Uciekinier” Marka Pawłowskiego. Akurat Kazik przechodził przez jakieś tunele o rozpadających się ścianach. I pomyślałam sobie: co ten starszy pan robi w tych kanałach. Potem się okazało, że on odtwarzał akurat swoją ucieczkę z obozu w Oświęcimiu. Kiedy się dowiedziałam, że on uciekł stamtąd samochodem komendanta, nie mogłam w to uwierzyć. Od tej pory nie mogłam przestać o tym myśleć. To się stało moją obsesją, mimo że wtedy nie miałam pojęcia, że on jeszcze żyje. Tak mnie to zainspirowało, że napisałam piosenkę o tej ucieczce, a właściwie o jej ostatnich 5 sekundach. Potem się dowiedziałam, że on żyje, więc zdobyłam jego adres i napisałam do niego. Zgodził się na nasze spotkanie, do którego doszło w sierpniu 2009 roku, i na to, żebym mogła je nagrywać. Spędziłam z nim wtedy trzy dni, filmując, słuchając jego historii i grając mu piosenkę, którą dla niego napisałam. Z tego powstał potem 25-minutowy film dokumentalny “Kazik and the Kommander’s car”.

Połączyła was też wielka przyjaźń…

Tak, Kazik został moim “honorowym dziadkiem.” Kiedy się z nim spotkałam po raz pierwszy, on był dla mnie bardzo ciepły i dobry. Był też bardzo wzruszony, że ktoś, kto nawet nie mówi za dobrze po polsku, jest tak zafascynowany jego historią. A dla mnie to najpiękniejsza polska historia patriotyczna, o jakiej kiedykolwiek słyszałam. Wiem, że jest wiele historii pokazujących polski patriotyzm, ale Kazik stał się największą inspiracją dla mojego życia artystycznego. Dlatego też interesuje mnie bardzo okres wojenny w historii Polski, bo na ten właśnie czas przypadają lata młodości Kazika, który urodził się w 1919 roku. To był niewinny człowiek, który trafił do obozu tylko za to, że był polskim harcerzem i walczył o niepodległą Polskę w partyzantce. Potem z kolei na więzienie skazali go Sowieci. Wyszedł na wolność po 7 latach. Jego historia jest dla mnie esencją polskiego charakteru i potwierdza niesamowite poświęcenie dla tego kraju. On stał się dla mnie – po moim dzieciństwie – drugim źródłem inspiracji Polską. Bez wątpienia czuję się w swoim życiu dużo bogatsza przez to, że mam polskie korzenie.

Sprowadziłaś go nawet do Anglii…

Tak, w marcu tego roku Kazik przyjechał do Anglii, gdzie witano go oficjalnie w polskiej ambasadzie. Jego marzeniem było poznanie Badena Powella (założyciela ruchu harcerskiego – przyp. red.), który oczywiście nie żyje, ale za to udało mi się doprowadzić do cyklu spotkań, jednoczących polskich i brytyjskich harcerzy po raz pierwszy od 60 lat. Chciałam, żeby środowiska harcerskie poznały Kazika i jego historię. Dlatego odwiedziliśmy londyński Baden Powell House, gdzie Kazik spotkał się ze skautami w wieku 11-14 lat, a potem jeszcze z innymi grupami skautów w wieku 14-19 lat. Dzieciaki były nim absolutnie zafascynowane.

Teraz pracuję już nad projektem na przyszły rok – książką, która będzie pokazywać reakcje dzieci, a także różnych artystów, na historię Kazika. W tej książce znajdą się także osoby, które przeżyły holocaust, w tym mój przyjaciel Ryszard Horowitz. Do książki, która ma się ukazać 20 czerwca, czyli w 70. rocznicę ucieczki Kazika z Oświęcimia, będzie też dołączone DVD z moim filmem.

Na koniec opowiedz trochę o swojej muzyce…

Zaczęłam śpiewać, jak miałam 6 lat. Przyjechałam wtedy do Anglii z Polski. Poszłam do szkoły i dzieci nie bardzo mnie lubiły, bo miałam ten dziwny akcent z Polski. Ale kochała mnie nauczycielka muzyki, która posyłała mnie na wszystkie konkursy muzyczne. I tak to się zaczęło. Jak miałam 14 lat, to zaczęłam pisać własne piosenki, a 4 lata później wygrałam konkurs, w którym nagrodą była roczna współpraca ze studiem nagraniowym. Potem studiowałam muzykę na Westminster University w Londynie i odkryłam wiele różnych obszarów muzyki. Wkrótce zaczęłam nagrywać swoje płyty – do tej pory wydałam 4 albumy. Bardzo mnie inspiruje muzyka folkowa, ale także wielu polskich artystów, zwłaszcza tych z lat 30., jak Hanka Ordonówna czy Mieczysław Fogg. Lubię też Marka Grechutę i niektóre zespoły współczesne, tj. Zakopower.

Kiedy cię słucham, to zawsze myślę o Kate Bush i Tori Amos…

Kate Bush jest jedną z moich największych inspiracji. A Tori Amos poznałam osobiście jakieś 3 tygodnie temu i być może będę nawet śpiewać na jej tournee. Opowiedziałam jej o polskich partyzantach. Ona to zrozumiała, bo sama jest z kolei bardzo zaangażowana w sprawę Indian Cherokee.

Czy na twoich płytach są jakieś utwory po polsku?

Na mojej ostatniej płycie “Coquette” znalazł się utwór “Kommandor’s Car”, gdzie mówię trochę po polsku. Ale na moim następnym albumie, inspirowanym historią polskich partyzantów z czasów II wojny światowej, 70 proc. piosenek będzie po polsku, w tym dwie, których mnie nauczył Kazik: “O mój, Rozmarynie” i “Dziś do ciebie przyjść nie mogę”.

Jesteś też nominowana do prestiżowej nagrody London Music Award 2012…

Tak, znalazłam się w gronie londyńskich artystów nominowanych do tej nagrody, m.in. obok PJ Harvey, Arctic Monkeys i Laury Marling. Ja oczywiście jestem w porównaniu z nimi płotką, ale jak wygram, to na rozdaniu nagród zaśpiewam moją piosenkę “Wojtek”. Mam nadzieję, że Polacy mnie poprą.

Share:

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*