Specjalnie dla The Polish Observer : Katy Carr

Kommander’s Carr [Feature is in Polish] Opowiedz o twoich polskich korzeniach… so tell us about your Polish roots….

O HISTORII I MIŁOŚCI DO POLSKI, SWOJEJ MUZYCE, FILMIE I… LATANIU
Kommander’s Carr
Opowiedz o twoich polskich korzeniach.
Moja mama jest Polką. Mój tata pracował w Polsce w latach siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych. Pracował w firmie we Włocławku, w której pracowała też moja mama, tam się właśnie poznali. Mieszkaliśmy w bloku. Bardzo mało pamiętam z tego okresu, bo byłam mała, miałam 5 lat, ale pamiętam trochę polską szkołę (śmiech).
Potem twoi rodzice postanowili wyjechać do Wielkiej Brytanii?
Tak, przyjechałam tutaj jak miałam 5 lat i zaczęłam tu szkołę. Ale co roku na wakacje wyjeżdżałam do Polski. Moja mama ma wiele sióstr, więc ja mam w Polsce dużo ciotek.
Można więc powiedzieć, że Polska jest twoją drugą ojczyzną.
Polska to mój kraj. Jestem pół-Polką i pół-Angielką, ale mam więcej krwi polskiej. Zawsze kiedy jestem w Polsce, czuję się jak w domu.
To prawda, że chciałabyś mieszkać w Polsce?
Tak, ponieważ to jest bardzo piękny kraj. Są tam śliczne plaże, góry, pola i – co najważniejsze – ludzie. Bardzo lubię Polaków.
Porozmawiajmy o twojej nowej płycie „Coquette”. Skąd wziął się pomysł na militarną stylistykę albumu, zarówno jeśli chodzi o stronę wizualną jak i muzyczną?
Bardzo ciekawi mnie ten okres w polskiej historii. Tutaj mam angielską babcię, ona ma 96 lat. Mój angielski dziadek zmarł sześć lat temu, ona miała wówczas 90 lat. Została sama w domu, było jej bardzo smutno, że go utraciła, przestała się uśmiechać. Nie miała już z kim porozmawiać. Więc pewnego dnia powiedziałam: „Babciu, opowiedz mi o wojnie”. W tym momencie jej oczy tak ożyły i zaczęła opowiadać o swojej młodości, a ja tylko siedziałam i słuchałam (śmiech). Mój tata i jego siostra, czyli moja ciotka, nie chcą z babcią rozmawiać o tym, bo to jest ich matka i jest to dla nich strasznie nudne. A dla mnie jako wnuczki jest to bardzo ciekawe. Rozmawiałyśmy więc o wojnie, jak trudne to były czasy. Ona mimo wszystko czuje to tamtego okresu wielki sentyment, bo to była jej młodość, była wówczas młodą dziewczyną. Wspominała ówczesną modę, to że np. nawet w trakcie wojny dziewczyny dbały o swoje włosy, które zawsze musiały być zadbane. Widziałam też film na DVD o kobietach z polskiej armii podziemnej – one zawsze musiały mieć piękne paznokcie. To było niesamowite! One mówiły: „Nie miałyśmy niczego, ale musiałyśmy mieć ładne włosy.” To daje ciekawą perspektywę na kobietę w czasie wojny. Zapytałam moją babcię również o piosenki, jakie w tym czasie się śpiewało, ponieważ sama też piszę piosenki. I babcia zaczęła mnie uczyć piosenek z lat 40. Potem kupiłam ukulele i śpiewałam je, przygrywając sobie na tym instrumencie. Odkryłam, że te piosenki są niesłychanie interesujące. Opowiadają różne historie, smutne historie, ale są jednocześnie piękne. Muzyka również. Na temat wojenny mojej płyty wpłynął też fakt, że zanim zajęłam się muzyką miałam zostać pilotem RAF-u, więc fascynuje mnie latanie, myśliwce i wszystko, co z tym związane.
Piosenka „Kommander’s Car” opowiada o prawdziwej historii polskiego harcerza, Kazimierza Piechowskiego, któremu wraz z trzema kolegami udało się uciec z obozu w Auschwitz samochodem komendanta w przebraniu niemieckich żołnierzy. Dlaczego na płycie pojawił się ten polski akcent?
Jestem pół-Polką, więc kiedy moja praca nad płytą dobiegała końca czułam, że czegoś tu brakuje. Szukałam więc tematu na jeszcze jedną historię, czekałam na coś i nie wiedziałam na co. Chciałam, aby to było coś związanego z samochodem, ponieważ ja mam na nazwisko Carr. Potem pojechałam do Polski na urlop i przez przypadek, kiedy byłam u cioci w Bielsku-Białej, zobaczyłam w w TVP1 film dokumentalny „Uciekinier” i nie mogłam przestać myśleć: jak on mógł tak uciec? Poza tym byłam w szoku, że to było o samochodzie, o samochodzie komendanta. W języku angielskim kommander’s car ma te same inicjały co moje imię i nazwisko, czyli KC. Zaintrygowało mnie to (śmiech). Poza tym, chciałam mieć coś po polsku na płycie, bo dla mnie język polski jest bardzo ważny. Nie rozumiałam historii Polski, bo nic o Polsce nie wiedziałam. Pamiętam ją tylko z czasów, kiedy byłam mała. Wiedziałam, że był komunizm, że ciotki musiały stać w kolejce, nie było cytryn, pomarańczy, bananów. Moja mama wysyłała potem paczki do Polski, nawet takie dziwne rzeczy jak soki Robinson, ale ludzie tego tam nie mieli. Przy okazji pracy nad tą piosenką zaczęłam uczyć się historii Polski, bo w szkole nigdy tego się nie uczyłam. Pojechałam potem do Oświęcimia i zobaczyłam historię tego pana z innej strony.
Potem spotkałaś się osobiście z bohaterem tej niezwykłej historii i nakręciłaś o nim film, który można było obejrzeć w Imperial War Museum tu w Londynie.
Tak. Pojechałam do Gdańska, żeby się z panem Kazimierzem zobaczyć. Poznałam też jego żonę Igę.Teraz mam drugiego dziadka (uśmiech). Mój krótki dokument, który również jest zatytułowany „Kommander’s Carr”, był pokazywany w ramach festiwalu filmowego, odbywającego się w tym muzeum.
Byłaś w szkole lotniczej. Latasz jeszcze samolotami, czy jest to zamknięty rozdział?
Teraz jest to zamknięty rozdział, mimo że praca pilota jest bardzo dobrze płatna. Jeżdżę natomiast w trasy muzyczne. Jak byłam młodsza, byłam kadetką (air cadet)i otrzymywałam stypendium. Potem byłam oficerem RAF-u. Ale życie wojskowe to jest coś zupełnie innego niż życie w cywilu.
Jak w takim razie doszło do tego, że zostałaś piosenkarką?
Chciałam być w RAF. Powiedziano mi więc, że muszę mieć dyplom szkoły wyższej, ale że kierunek studiów może być dowolny . Pomyślałam więc sobie: „Ok, muszę zdobyć dyplom, więc będę studiować coś, co mi się podoba i co lubię robić, czyli pisanie piosenek.” (śmiech) Wtedy też otwarto taki kierunek studiów, to było niesamowite. Do 18. roku życia nie miałam nigdy do czynienia ze sztuką, nie zajmowałam się muzyką. Poszłam więc na przesłuchanie na Westminster University, wydział muzyki komercyjnej. Przygotowałam tylko dwie piosenki (śmiech). Spytano mnie: „Dlaczego chcesz studiować muzykę? Masz tylko dwie piosenki.” Więc odpowiedziałam im, że muszę mieć dyplom uniwersytecki, bo chcę pracować w RAF. Wtedy jeden z wykładowców powiedział: „O, więc jesteś pilotką! Pilot i muzyka to trochę podobne rzeczy, tak… jesteś przyjęta!” (śmiech) Uwielbiałam potem te studia, bo robiłam to, co właśnie chciałam. Pracowałam w studio, z muzykami, uczyłam się pisać piosenki. Poza tym, studia te otworzyły mi drzwi do innego świata. Przedtem moje życie było bardzo proste, akademickie wręcz. Tutaj złapałam muzycznego bakcyla. Moja pierwsza płyta „Screwing Lies” jest rozwinięciem projektu z pracy dyplomowej. Po studiach nie mogłam już wrócić do wojska, do takiego stylu życia.
Promujesz teraz nową płytę. Czy planujesz jakieś koncerty w Polsce?
Nie, ale rozmawiałam z jedną z pań z British Council w Warszawie. Ona słyszała o moim filmie. Chciałabym, aby udało się go pokazać w TVP1, gdzie wcześniej sama oglądałam dokument o Kaziku i w telewizji Gdańsk. Chciałabym, aby więcej ludzi poznało tę historię.
Jaki będzie następny album?
Nie wiem dokładnie jeszcze, ale mam kilka pomysłów. Chciałabym chyba nawiązać współpracę z polskimi cyganami z Newham. Bardzo podoba mi się jak śpiewają i chciałabym ich poznać. Chciałabym też nauczyć się kilku przedwojennych polskich piosenek np. Hanki Ordonównej (nuci „Miłość ci wszystko wybaczy…”).
Page 1:
Specjalnie dla The Polish Observer: Katy Carr.
Kommander’s Carr
Brytyjka o dosłownie polskim sercu. Była pilotka. Na co dzień nauczycielka muzyki. Właścicielka oryginalnych czapek i sukienek. Zakochana w Polsce. Katy Carr. 9 listopada ukazał się już trzeci w jej karierze album „Coquette” (po „Screwing Lies” z 2001 r. i „Passion Play” z 2003 r.). Stylistyką nawiązuje on do Anglii z lat 30. i 40. ubiegłego wieku, kiedy to kokietka odgrywała ważną rolę, śpiewając dla żołnierzy. Płyta pełna subtelnych melodii i ciekawych aranżacji, przeplatających się z delikatnym śpiewem. Nikt nie spodziewał się, że praca nad albumem przybierze nieoczekiwany obrót. A wszystko przez… czysty przypadek, dzięki któremu powstała piosenka „Kommander’s Car”, będąca jednocześnie singlem promującym nowe dzieło Katy. Opowiada ona prawdziwą historię polskiego harcerza, któremu udało się zbiec z obozu w Oświęcimiu. Artystka udała się nawet do Gdańska, aby osobiście poznać bohatera tej fascynującej historii i nakręcić o nim krótki film dokumentalny.
Interview by Monika Rudzińska, Editor of The Polish Observer.
Translation
‘Kommander’s Carr’ Katy Carr feature in Polish Observer 16-31 Dec 2009
About your history and love of Poland, your music, documentary and flying.
Kommander’s Carr

So please tell us about your Polish Roots…

My mother is Polish. My Father worked in Poland during the 1970s and beginning of the 1980s. He worked for a company in Wroclawek where my mother also worked and that’s how they met. We lived in a block of flats. I can’t remember much about this time because I was only 5 years old, but I remember a little about Polish school [laughter].

Afterwards your parents moved to Great Britain?

Yes, I came here when I was 5 years old and I started school here. However every year I went to Poland for my holidays. My mother has many sisters, therefore I have many aunties.

Then can I say that Poland is your second country?

Poland is my country. I am half Polish and half English, but I have more Polish Blood. Whenever I am in Poland I feel at home.

Is it true that you would like to live in Poland?

Yes because it is a very beautiful country. There are beautiful beaches, mountains, countryside but most importantly – people. I really like Polish people…..Watch this space more to be added from a future translation! for PDF keep CLICKING HERE The Polish Observer Katy is on Pages 1/16/17 keep clicking for download!

Share:

Leave a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*