14 stycznia 2013, 14:50 | Autor: Elżbieta Sobolewska
Zawsze miałam Polskę blisko serca – mówi Katy Carr. Późną jesienią wydała swoją kolejną płytę „Paszport”. Słowa i muzyka własne, w większości. Każda z jej piosenek ma swoją przeszłość, ale i przyszłość. Ich autorka przebojem wdarła się na salony, polski Londyn zna ją świetnie, recenzenci porządnej prasy, polscy dziennikarze muzyczni, zna ambasador, zapewne również i prezes POSK-u, na pewno dyrektorka Biblioteki Polskiej. Sporo śpiewa także poza Londynem. Tam też nie pozostają obojętni. Wobec uroku pieśniarki, jej oryginalności, odwagi, fantazji. Wobec wyboru, którego dokonała. Jakże nam miłego.
– Kiedy myślę „Polska” ogarnia mnie ogromna pasja dla tego kraju, dla ludzi. To, iż dostałam od losu drugą szansę, by już jako człowiek dorosły obudzić w sobie ją znowu i odkryć, dlaczego jest warta tego, by ją kochać, traktuję jako wyróżnienie, a nawet honor. Jest krajem narodzin mojej mamy, jej ojczyzną, z którą czuję silny związek, duchowy, ale i bardzo namacalny, wręcz fizyczny – mówi Katy. Jako dziecko, krążyła z rodzicami między Polską i Anglią.
– Ale głównie mieszkaliśmy w Polsce, przez pierwsze pięć lat mojego życia, dlatego jestem z nią tak emocjonalnie związana. Poznałam zwyczaje, znam smak potraw gotowanych przez moją rodzinę, piękne polskie krajobrazy, które pokazywali mi rodzice. Potem rosłam już jednak w Wielkiej Brytanii, otoczona i wtopiona w jej kulturę, przez co mój związek z Polską osłabł, musiałam znowu wydeptać sobie ścieżkę, pozostawioną w dzieciństwie. Straciłam ten związek przede wszystkim z powodu pracy. Bardzo mocno zaangażowałam się w muzykę, a świat tej branży jest ekstremalnie trudny, więc budowanie swojej pozycji wymaga dużego wysiłku, i czasu – opowiada. Dopiero spotkanie z Kazimierzem „Kazikiem” Piechowskim przekierowało jej kreatywność. Nic dziwnego, wszak jest on człowiekiem, który uciekł z Auschwitz.
Świadectwo Kazika
Wychował się w Tczewie, oczywiście należał do harcerstwa. Po wybuchu wojny próbował przedostać się na Węgry, schwytany przez niemiecki patrol w pobliżu granicy, został aresztowany i trafił do Auschwitz w drugim transporcie od czasu założenia obozu. Był świadkiem niewygodnych zbrodni dokonywanych przez Niemców, uczestnikiem apelu, podczas którego o. Maksymilian Kolbe poszedł na śmierć za drugiego człowieka. Po dwóch latach zdecydował się na ucieczkę. Dalej było jak w nienakręconej dotąd fabule: wraz z trzema innymi więźniami włamał się do magazynu mundurów, wykradł esesmański samochód i wyjechał nim przez obozową bramę. Był bez dokumentów, ale biegle znał język niemiecki i miał do stracenia to samo, co w obozie. Po ucieczce wstąpił doArmii Krajowej, w której walczył do końca wojny. Po powrocie na Pomorze podjął pracę, ale ktoś doniósł UB o jego akowskiej przeszłości. Został skazany na 10 lat więzienia, z czego odsiedział siedem.
– Kiedy napisałam piosenkę „Kommander’s Car”, opowiadającą o ostatnich 80 metrach ucieczki, nie wiedziałam, że jeszcze żyje. Poznałam jego historię, oglądając polską telewizję, któregoś dnia, u mojej cioci, w Bielsku-Białej. Oglądałam rekonstrukcję jego ucieczki z czwórką innych więźniów przebranych w uniformy SS, w samochodzie Rudolfa Hoessa. Potem powstała piosenka. W Muzeum obozu dowiedziałam się, że Kazimierz Piechowski żyje, trzymałam jego numer przez cztery miesiące, zanim odważyłam się zadzwonić. Ma już ponad 90 lat, nie chciałam w żaden sposób go urazić, wracając do chwil, o których może nie chciał pamiętać. Byłam też zdenerwowana z powodu mojej znajomości języka polskiego, ale w słuchawce usłyszałam jego spokojny głos, powiedział, że zrozumie wszystko po angielsku. Po kilku rozmowach wiedziałam, że muszę się z nim spotkać tak szybko, jak to możliwe, więc pojechałyśmy do Gdańska, gdzie obecnie mieszka, razem z Hannah, która jest reżyserem filmowym i realizuje także moje teledyski. Spędziłyśmy z Kazikiem mnóstwo czasu, opowiedział nam o niewoli w Auschwitz i o tym, w jaki sposób tam trafił, o harcerstwie, partyzantce i Armii Krajowej, o ucieczce i dziesięcioletnim wyroku więzienia, jaki wydali na niego sowieci w komunistycznej Polsce za to, że walczył o niepodległy kraj. Kazik opowiedział mi także o wielkim polskim poecie, Zbigniewie Herbercie, który swoje Przesłanie Pana Cogito zadedykował właśnie ocalałym z Auschwitz, aby upomnieć ich, iż zobowiązani są pozostawić świadectwo. Mam nadzieję, że poprzez moją muzykę także to robię i przypominam o tej stronie polskiej historii, która przez wiele lat była wyciszana. Podczas pracy przy edycji nagranego z Kazikiem materiału, zaczęłam powtarzać słowa wypowiadane przez niego, od nowa ucząc się polskiego języka. Z doświadczeń Polski czasu II wojny światowej zrodził się mój album „Paszport”. Kazik Piechowski tak pięknie otworzył przede mną drzwi swojego domu, że jeszcze raz chcę mu podziękować za serce, które mi okazał, zawsze będę mu wdzięczna za to, że poświęcił mi tyle swojego czasu. Jest naprawdę wspaniałym człowiekiem, bardzo inspirującą postacią w moim życiu, i tak już pozostanie, ponieważ to on zwrócił mi Polskę.
Konsekwentnie  
– Historia Kazika jest szczególnie poruszająca dla brytyjskiej publiczności, bo często po raz pierwszy dowiadują się, że w Auschwitz zamordowano 150 tysięcy reprezentantów polskiej inteligencji. Zawsze spotykamy się z całym wachlarzem emocji, od płaczu, po śmiech, ludzie otwierają się ze swoimi własnymi historiami. Jeden z najbardziej poruszających momentów zapamiętałam z rozmowy z brytyjskim weteranem RAF, który powiedział mi, że gdyby nie było z nimi podczas Bitwy o Anglię polskich chłopaków, nie wygraliby tej wojny – mówi Katy Carr. W marcu 2011 roku, wraz ze swoją grupą „Katy Carr and the Aviators” i Kazimierzem Piechowskim wzięła udział w sfinansowanym przez Arts Council England „The Escapologist Tour”. Piechowski udzielił BBC wywiadu, w którym opowiadał o ich spotkaniu i piosence „Kommander’s Car”. – Zawsze uważałem, że ten najbardziej dramatyczny moment w moim życiu nie zostanie usłyszany. Teraz mogę zamknąć ten rozdział – powiedział między innymi. W 2011 roku, Katy została nominowana do London Music Award 2012.
– To był niezwykły i wspaniały rok! Śpiewałam piosenki z „Paszportu” w Tczewie, rodzinnym mieście Kazika, 1 września 2012 roku, kiedy miasto to odwiedził prezydent Komorowski. 17 września mój album miał premierę w Polsce, data nie była oczywiście przypadkowa, a 11 listopada pojawił się w Wielkiej Brytanii – wylicza Katy.
„Paszport” dostał bardzo dobre recenzje, został wybrany najlepszym albumem roku w jednej z muzycznych sekcji Guardiana, został numerem cztery w kategorii muzyka „world” w klasyfikacji Sunday Timesa. Bardzo pochlebnie napisał o tej płycie Observer. Piosenka „Mała Little Flower” zajęła 29 miejsce na liście przebojów radiowej Trójki w Polsce. Jeden z jej ulubionych koncertów, jaki zagrała w 2012 roku, to występ z polską grupą Zakopower podczas tournee zespołu w Wielkiej Brytanii. 27 stycznia 2012 roku, gdy przypada Dzień Pamięci o Holokauście, na DVD ukazał się film „Kazik and the Kommander’s Car”. 70 rocznica ucieczki Kazika Piechowskiego z Auschwitz stała się okazją do przedstawienia jego historii brytyjskim skautom, poznało ją 60 tysięcy brytyjskich nastolatków. Film został również pokazany w Muzeum Harcerstwa w Warszawie. Katy była gościem kilku programów telewizyjnych, do swojej sobotniej audycji zaprosił ją Marek Niedźwiecki z Trójki, guru polskiego radia. W nowym roku, Katy ponownie może liczyć na wsparcie Arts Council England, który sfinansuje serię koncertów dla polskiej i brytyjskiej społeczności z programem znanym z „Paszportu”. Katy będzie można słuchać na Devonii w Londynie, w Milton Keynes, Merseyside, Bristolu, Dunstable, i w Manchesterze. 26 stycznia występuje w Glasgow, w ramach projektu Celtic Connections. Kilka dni później, 29 stycznia, zaśpiewa w British Library, podczas Dnia Pamięci o Holokauście, a 31 stycznia jej występ zapowie koncert Jane Birkin w Cadogan Hall.
Projekt „Heart Poland”, w który Katy zaangażowała kilkoro przyjaciół, tych samych, z którymi zrealizowała film o Kaziku, został sfinansowany przez Enfield Council, dzięki czemu odbyły się warsztaty dla polskich i brytyjskich dzieci, które uczyły wątków z polskiej historii. W tym roku, Katy myśli jeszcze bardziej zaangażować się w popularyzację polskiej historii wśród brytyjskiej młodzieży.
Jej babcia Joanna Foltyn mieszkała w Międzybrodziu Bialskim. Miała dziewięcioro dzieci. Dwójka z jej rodzeństwa zmarła w czasie wojny. Był to trudny czas, brakowało żywności, a warunki życia w górach, zwłaszcza zimą, były ciężkie. Jej dziadek, Józef Goryl, uciekł z obozu pracy pod Wrocławiem. Joanna pomogła mu, dała schronienie i ukrywała przed esesmanami podczas wojny. Katy czuje się więc po trosze góralką, jak jej babcia Joanna i po trosze… partyzantką. „Niech żyje Polska Niepodległa!” to charakterystyczny dla niej autograf. „Tak. Widzisz Katy, Polacy dużo potrafią” powiedział jej kiedyś Kazik.
Źródła: pamięć.pl, Maciej Folks rozmawia z Katy Carr
Share: